Wyjdę z siebie i stanę obok ...
I to dosłownie. Dzisiaj zadzwoniłam do mojego Wspaniałego Starostwa w sprawie naszego PnB i NIC... Nie doszły jeszcze do nich zwrotki od sąsiadów ???
Moja batalia zaczęła się już ok m-c temu. Końcem kwietnia ( czyli ok 1 m-c od złożenia wniosku ) dzwoniłam do Wielmożnego Starostwa i Wielmożna Pani Urzędniczka powiedziała mi, żebym dzwoniła po długim majowym weekendzie. Akurat zdarzyło się, że po weekendzie byłam w Polsce, więc osobiście pofatygowałam się odwiedzić Wszechobecne Starostwo i NIC ...
Więc dzwonię za tydzień później i JUPI - moj wniosek jest na tapecie. No i jest kilka braków. Proszę dzwonić za tydzień, jak wniosek wróci od główneg Inspektora.
Więc dzwonię za tydzień. Pani Urzędniczka podaje mi braki, ja przekazuję je projektantowi i on na następny dzień uzupełnia. Przy okazji mówi mi, że zazwyczaj po tygodniu od uzupełnienia braków jest pozwolenie HURA !!!
Dzwonię za tydzień. Pani Urzędniczka mówi mi - tu cytuję: "ale ja jeszcze Pani wniosku nie przeglądałam" Gotuje się we mnie I co. I dalej wielkie NIC !!!
Dzwonię za tydzień, czyli dzisiaj, i co, i nie ma zwrotek !!! Ciekawe, ile jeszcze ta zabawa w kotka i myszkę potrwa. Aczkolwiek z moich wyliczeń wynika, że w ten weekend przypada 65 dni od złożenia wniosku. Każdy dzień zwłoki to 500 zł kary ( ??? ). Poinformowałam o tym Panią Urzedniczkę i zobaczymy co będzie dalej. CDN ...
I największy hicior - sąsiad, który się obok mnie właśnie zaczął budować, złożył w tym samym czasie co ja wniosek i pozwolenie miał już po 3 tyg Co w Polsce można załatwić dzięki znajomościom !!!
Komentarze