Zalało nas ...
... w czwartek nie byłam na budowie, bo zrobiłam sobie wycieczkę po marketach budowlanych. Chciałam poszukać płytek do WC.
W domku pojawiłam się w piątek z rana. Jak weszłam usłyszałam dziwny syk, jakby ktoś gotował wodę w czajniku elektrycznym. Nogi się podemną ugięły. Pierwsze co pomyślałam, to że trafiłam na bezczelnego złodzieja, który kawę sobie robi Ale syk dochodził z garażu. Więc po cichutka zaglądłam tam i co zobaczyłam ...
... zalany garaż i kotłownia. Pękła jakaś uszczelka. Szybciutko zadzwoniłam do naszego Pana hudraulika z prośbą o pomoc. Zjawił sie po godzinie i wszystko naprawił. Uff.
A dla poprawienia humorku piątkowy ranek powitał mnie takim oto widoczkiem za oknem
Wierzcie albo nie, ale było ich 7 !!! Spacerowały sobie dziarsko przed naszym domkiem. Nie wiem czy cieszyć się tym widoczkiem czy płakać Aż 7